Legenda o kołobrzeskiej soli

 

Powszechnie wiadomo, że od najdawniejszych czasów miasto Kołobrzeg soli
zawdzięcza swój dobrobyt i że właściwie sama sól – niczym magnes – przyciągnęła
ludzi, którzy miasto wznieśli.

Podobno zaczęło się to wszystko od takiego oto wydarzenia.

W niezwykle odległych czasach wybrzeże w miejscu dzisiejszego Kołobrzegu
przemierzała w trakcie polowania grupa jeźdźców. Towarzyszyła im także sfora
psów gończych, mająca tropić i osaczać zwierzynę. Cała wyprawa przebiegała
pomyślnie i upolowanej zwierzyny było już tyle, że drużyna zamierzała właściwie
zbierać się do powrotu. Nagle, jeden z psów złapał tajemniczy trop i samotnie
pomknął przed siebie. Jego pan zaskoczony takim obrotem spraw, wskoczył
natychmiast na konia i ruszył w ślad za nim. Gdy tylko jego wierny pies znalazł się
za najbliższym zakrętem, dostrzegł ofiarę którą okazał się niezwykły jeleń o
niespotykanym srebrzystobiałym umaszczeniu. Ze zdwojoną energią pognał więc
w ślad za nim. Nieszczęsne zwierzę nie miało pojęcia, że ścigany przez niego
rogacz, nie jest zwyczajnym zwierzęciem lecz królem solnym przemierzającym
tutejsze okolice pod postacią widmowego rączego jelenia. Kiedy więc zaślepiony
pragnieniem pochwycenia ofiary pies, zbliżył się do jelenia zanadto, ten skierował
się na pobliskie bagna nad którymi przemknął nie dotykając nawet gruntu racicami.
Tymczasem rozpędzony ogar wpadł w bagnisko po szyję i utknął nie mogąc się z
niego wydostać.

Na szczęście w samą porę dostrzegł to jego pan nadjeżdżający właśnie konno i z
poświęceniem wydobył swego czworonożnego towarzysza z głębokiego błota.
Razem powrócili do towarzyszy i cała wyprawa wyruszyła wkrótce w drogę
powrotną.
Kiedy jeździec z psem dotarli w końcu do swej chaty, zaczynało już powoli
zmierzchać. Utrudzony wyprawą mężczyzna, postanowił upiec na kolację, jednego
z upolowanych zajęcy. Nie miał czasu zająć się przy tym swoim umorusanym psem
i pozwolił mu zasnąć przy kominku. Kiedy kolacja była już gotowa a półmisek z
zającem znalazł się na niskiej ławie, psisko wstało, obeschłe za to z sierścią
przyprószoną dziwnie srebrzyście. Kiedy psi ogon zamerdał wesoło nad naczyniem

z potrawą, srebrne kryształki posypały się na pieczone mięso. Widząc to jego pan
przegonił swego psa od talerza i zabrał się do ucztowania. Jakież było jego
zdziwienie gdy w miejscu na które posypał się pył z psiej sierści, poczuł wyborny
smak dobrze posolonego mięsa. W pierwszej chwili zamarł ze zdziwienia, ale w
następnej, zrozumiał co się stało. Bagno do którego przywiódł jego psa widmowy
jeleń, kryło najwyraźniej solne źródło.
Uradowany tym odkryciem mężczyzna, wkrótce powrócił w tamto miejsce z
towarzyszami, aby wspólnie założyć w pobliżu osadę, czerpiącą z odkrytego skarbu
Ziemi. W ten sposób powstał zalążek dzisiejszego Kołobrzegu – miasta na soli
wyrosłego. Tutejsze złoża solanki okazały się bowiem, nie tylko doskonałą
przyprawą i naturalnym środkiem do konserwacji łowionych ryb, ale ujawniły także
swoje uzdrawiające moce, dla których coraz więcej osób zaczęto przybywać do
Kołobrzegu.